Za nami trzy tury otwartych kwalifikacji do europejskiego minora. Delikatnie mówiąc, nie wszystko poszło zgodnie z oczekiwaniami. Jak na razie, żadna z polskich drużyn nie dotarła dalej niż półfinał drabinki, gdzie przegrywały 0:2 (Actina PACT oraz Aristocracy). Czy Polacy mają jeszcze szanse na grę na, chociażby minorze?
Cóż, wszystko zależy od ostatniej, czwartej już tury kwalifikacji. Drużyn z naszego kraju nie brakuje, lecz miejsca zostały tylko dwa. Największe szanse na ten moment ma drużyna Wiktora Wojtasa "Aristocracy", jednak historia pokazała, że nawet "najlepsi" w otwartych kwalifikacjach potrafią przegrać mecz 4v5 (Virtus.pro). Taki system to jedna, wielka loteria, więc dostać może się praktycznie każdy, kto ma dość dobrego aim`a i wyczucie gry. Przykładem może być drużyna "Megawonsz9", która zaskakując wszystkich dostała się 1/4 drugiej tury kwalifikacji. Tam jednak musieli uznać wyższość LDLC, ulegając im 16:7.
Tak jak napisałem wcześniej, żaden skład nie może być pewien wejścia na następny szczebel, w drodze do majora w Berlinie. Tutaj każdy może wygrać z każdym, a szóste poziomy Faceit nie raz pokonywały pół-prosów, którzy postanowili się z nimi zabawić. Miejmy nadzieję, że żadnej z polskich formacji nie przyjdzie to do głowy, i że czwarta tura kwalifikacji, która zaczyna się 3 czerwca o 17, będzie tą szczęśliwą.