Drogi czytelniku, przed przeczytaniem tego artykułu muszę cie powiadomić, że autor, czyli ja, jest fanem G2. Będę starał się zachować bezstronność, lecz w niektórych momentach będzie to niemożliwe.
Jak wszyscy wiemy hype-train, który powstał na potencjalny finał Fnatic – G2 wykoleił się po wczorajszej porażce 3:1 w meczu z Origen, które stanęło przed szansą zrewanżowania się G2 za porażkę 3:0 w poprzedniej fazie.
Cóż… Origen nie tylko się nie zrewanżowało lecz zostało (poraz kolejny) totalnie zmiażdżone przez zawodników G2. Przejdźmy teraz krok po kroku przez kolejne etapy finałowego starcia:
1 Mecz – czyli najbardziej "zacięty" pojedynek o którym Origen na kolejnych mapach mogło sobie tylko pomarzyć.
Tak jak wczoraj, dzisiejszą serię bo5 zdominował duet Sona, Taric na dolnej linii. Na pierwszej mapie należał on do G2, które potrafiło zrobić z niego dobry użytek. Patrik i Mithy próbowali na to odpowiedzieć Varusem i Galio, jednak na próbach się skończyło. Early game był stosunkowo wyrównany, jednak im dłużej trwała gra , tym bardziej G2 przejmowało kontrolę na Summoner`s Rift. Grali zespołowo, nie popełniali błędów i dominowali OG pod każdym możliwym aspektem (ten schemat będzie się powtarzał przez wszystkie 3 mapy, więc radzę go sobie zapamiętać). Gra skończyła się po 31 minutach, a późniejsze starcia miały tylko jeszcze raz pokazać, dlaczego G2 jest bezkonkurencyjne na europejskiej scenie.
2 Mecz- czyli Jankos na Morganie i Caps na Pyke`u
Najdziwniejszy draft w całej serii. G2 zdecydowało się zagrać pod 3 carrujących: Morgana, Ryze i Xahyah, z czego ta ostatnia po około 15 minutach miała statystyki 5:0. Tu Origen zaczęło tracić kontrolę nad tym co dzieje się na mapie. Świadczą o tym statystyki Perkz`a (8:0:10) i Caps`a (6:0:10) oraz po części Mikyxa (0:2:20). Jako, że tradycją jest, że wraz z rosnącą liczbą gier, długość kolejnej gry spada o średnio parę minut, G2 zniszczyło nexus przeciwnika po 25 minutach. Imponujące, ale G2 dopiero zaczynało swoją fiestę…
3 Mecz – czyli coś co nawet na PornHubie bali by się puścić
Jeśli poprzednie spotkania G2 podpadały pod kategorię "dominacja" to coś takiego trudno jest opisać jakimikolwiek słowami. 18 minut. Tyle potrzebowali Jankos i spółka, żeby wygrać 3 mapę oraz całe LEC. Tu draft przebiegł stosunkowo normalnie (może poza Neeko na botlane u Perkza). Nic dodać, nic ująć, spotkanie zbyt krótkie by pojawił się Baron na mapie i zbyt krótkie, żeby pisać o nim coś więcej. Clown fiesta G2 trwała w najlepsze (Caps 5:0, Perkz 8:0), łącznie zdobyli 21 killi (!), co jak na tak krótki czas można uznać za naprawdę imponujący wynik.
Tym samym Marcin "Jankos" Jankowski aka najlepszy polski jungler, zapewnił sobie pierwszy tytuł na międzynarodowej scenie, był to także 5 puchar dla botlanera G2 ( do zeszłego sezonu midlanera) Perkz`a. Caps został pierwszym zawodnikiem w tym regionie, który sięgnął po tytuł Mistrza Europy z dwoma różnymi drużynami (Fnatic, G2).
Jeśłi chodzi zaś o grę Origen… nawet jeśli miałbym mówić o jakichś plusach, to faktyczny przebieg wydarzeń na Summoner`s Rift mógłby im troszeczkę zaprzeczać, zatem grę tego zespołu pozostawiam bez komentarza.
To koniec wiosennego splitu w Europie, na kolejne rozgrywki przyjdzie nam trochę poczekać, jednak już teraz możemy być pewni, że tak grająca drużyna G2, nie powinna mieć problemu na zakwalifikowanie się na tegoroczne worldsy. Jak będzie naprawdę? Czas pokaże, tymczasem to tyle z mojej strony, dziękuję wszystkim tym, którzy przetrwali cały ten artykuł.
(tak wiem, że to stare zdjęcie G2) fot.: leagueoflegends.com