Wprowadzenie nowego systemu esportowego w 2019 roku w Hearthstone wywołało wiele emocji, zarówno pozytywnych jak i negatywnych. Jak Blizzard poradził sobie z tworzeniem esportu w czasie pandemii?
Esport w Hearthstone od zawsze wywoływał wśród graczy wiele emocji. Dlatego między innymi modernizacja tego systemu, utworzenie profesjonalnej Ligi Grandmaster odbiła się dosyć dużym echem w świecie esportu. Jednak czy ta zmiana była tak dobra jak się na początku wydawało?
Założenia
Z założenia system wyglądał bardzo ciekawie: powstanie profesjonalna Liga, podzielona na 4 regiony, w której znajdą się najbardziej utytułowani i znani zawodnicy. Będą oni ze sobą rywalizować o awans na Mistrzostwa Świata. W międzyczasie będą odbywały się kwalifikacje do turniejów z serii Hearthstone Masters Tour (odpowiednik minorów). Gracze którzy zaprezentują się najlepiej na wszystkich z tych turniejów uzyskają awans do Ligi Grandmaster, zastępując najsłabszych zawodników danej edycji. Wszystko wygląda świetnie, ale jak to wyszło w praktyce?
Rzeczywistość jest zgoła inna
Cóż jak to zwykle bywa, teoria wyglądała lepiej niż rzeczywistość. Zacznijmy od samego dołu, czyli kwalifikacji do Hearthstone Masters Tour. Aby wywalczyć awans na turniej trzeba wygrać 10 pojedynków bo3 Conquest (wcześniej 9 pojedynków bo3 conquest/specialist) w drabince pojedynczej eliminacji. Jest to dosyć duże wyzwanie, gdyż w najgorszym wypadku jest to aż 30 partii, gdzie trzeba cały utrzymywać pełne skupienie, a zdarzają się sytuacje gdy na mecz trzeba czekać nawet po kilka godzin. Dodatkowo format rozgrywek, czyli bo3 conquest można uznać za niezbyt sprawiedliwy, bo wystarczy mieć w 2 grach słabsze rozdanie (albo źle trafić matchupami) i już możemy szykować się na kolejne kwalifikacje. Ale trzeba też zrozumieć twórców, gdyż dzięki temu dają szansę na awans większej ilości graczy (w turnieju kwalifikacyjnym może wziąć udział aż 1024 graczy), a same turnieje są w miarę szybko rozgrywane. Dodatkowo jeśli któryś z graczy zdobędzie 5 razy miejsce w najlepszej 8, to również dostanie zaproszenie na turniej.
Tak więc patrząc na turnieje kwalifikacyjne możemy wskazać kilka wad tego systemu. Przyjrzyjmy się pozostałym etapom.
Turnieje Hearthstone Masters Tour – szansa dla młodych czy dominacja profesjonalistów?
Turnieje z serii HS Masters Tour to całkiem ciekawe wydarzenie. Obok takich znanych graczy, jak Thijs, Felkeine, A83650 czy Firebat mogliśmy oglądać młodych, mniej znanych graczy. Dzięki temu powstawał naprawdę ciekawy event i można było poznać przyszłe gwiazdy. Jednak tutaj format też pozostawia wiele do życzenia. Turniej podzielony jest na 3 dni. Gracze rywalizują ze sobą w Swissie, w którym w najlepszym wypadku muszą rozegrać aż 9 rund. Dodatkowym warunkiem awansu do drugiego dnia zmagań jest wygranie co najmniej 3 z 5 meczy rozgrywanych pierwszego dnia. Wszystkie mecze odbywają się w formacie conquest b, czyli tej bardziej sprawiedliwej odmianie. Co jest dosyć problematyczne, to liczba meczy jaką musisz rozegrać. W najgorszym wypadku w samym swissie najlepsi gracze rozegrają aż 45 partii, z czego 25 pierwszego dnia i 20 drugiego. Tak więc wysiłek jest niesamowity. Najlepsza 8 po dwóch dniach rywalizacji awansowała do ćwierćfinałów i mierzyli się ze sobą w drabince single-elimination. Gracz który zaprezentował się najlepiej na większości z tych turniejów awansował do Ligi Grandmaster.
Sama idea tych turniejów jest bardzo ciekawa, jednak dla graczy jest to bardzo duży wysiłek, żeby cały czas grać na 100%. Warto też zwrócić uwagę, że triumfatorami w tych turniejach są często gracze, o których mówi się mniej, np. Xc czy Alutemu.
Liga Grandmaster – największa bolączka graczy
Liga Grandmaster, najlepsi z najlepszych… No właśnie, czy aby na pewno? Nikt nie zaprzeczy, że w Lidze znajdują się zawodnicy, których staż w grze jest naprawdę duży i grali kiedyś na najwyższym poziomie. Ale mimo wszystko, to oni są w tej lidze, pozbawiając szansy innych, jeszcze lepszych zawodników, szansy na rywalizację na najwyższym poziomie. Co sezon z Ligi spada po kilku graczy na region i awansuje do niej kilku najlepszych zawodników z turniejów HS Masters Tour. Ale czy to nie powoduje że ta scena staje się nieosiągalna? Niestety tak jest. Warto przywołać przykład jednego z najlepszych polskich zawodników, Kacpra „A83650” Kwiecińskiego, który od 2018 roku był w świetnej formie, o czym świadczy 2 miejsce na HCT Summer Championship 2018 i świetny występ na Mistrzostwach Świata w 2019 roku. Mimo to Kacper nie miał szansy na walkę z najlepszymi, bo próg wejścia do Ligi Grandmaster był zbyt wygórowany. A8 w maju tego roku, podobnie jak wielu innych profesjonalistów, zakończył swoją karierę i jako jeden z powodów podawał bolączki obecnego systemu esportowego (o decyzji Kacpra przeczytacie tutaj).
Sam system niewiele się zmieniał, zaś Blizzard w tym roku zaczął pokazywać, że nie do końca wie co ma robić. Wystarczy cofnąć się do początku roku i problemów z organizacją HS Masters Tour Los Angeles, który początkowo miał odbyć się w Bali. Z powodu rozwijającej się pandemii Covid-19 developerzy postanowili przenieść turniej do LA, a graczom którzy mieli zarezerwowane bilety mieli zwrócić… 250$. Cała sytuacja wywołała wiele kontrowersji, a postępująca pandemia uniemożliwiała inne działania, dlatego Blizzard zdecydował na zmianę formatu turnieju na online i zwrócenie kosztów wszystkim graczom. Jednak co mogę dodać na obronę twórców, to to, iż ostatecznie podjęli dobrą decyzję, tylko zbyt późno.
Kolejny problem dotyczy samych nerfów. Po wprowadzeniu dodatku Scholomancjum wielu graczy prosiło o wprowadzenie patchy balansujących, które miały ulepszyć rozgrywkę przed zbliżającymi się kwalifikacjami do HS Masters Tour Madrid (albo jak mówią złośliwi – Kitchen). Twórcy zmienili aż 2 karty, co nie spowodowało większych roszad w mecie i zawodnicy byli zmuszeni grać turnieje w bardzo losowej mecie (dominacja Galakrond Priesta czy Guardian Druida była bardzo widoczna). Dopiero kilka dni po zakończeniu tych kwalifikacji, Blizzard wprowadził do do gry szereg zmian, co wywołało spore oburzenie wśród zawodników. Nie ma co się im dziwić, wielu z nich na pewno przegrało mecz przez zagranie w 1 turze Guardian Animals czy po zagraniu przez Priesta Illucji.
Podsumowując nowy system esportowy był na pewno czymś świetnym, odświeżającym grę, jednak na dłuższą metę powodowało sporo nieprzyjemnych sytuacji, a sama postawa Blizzarda wobec zawodników również pozostawiała wiele do życzenia. Co najciekawsze developerzy nie ogłosili do tej pory żadnych planów związanych z esportem w 2021 roku. Czego zatem możemy się spodziewać? A może Blizzard zrezygnuje z Esportu? Sam chciałbym zobaczyć więcej wsparcia dla regionalnych turniejów lub powrót do koncepcji Hearthstone Nationals, gdyż mogliśmy ekscytować się walką o tytuł m.in. Mistrza Polski w Hearthstone.