Organizacja Virtus.pro zaprezentowała swój obecny skład w wigilię zeszłego roku. Od tamtego dnia wszyscy fani ze zniecierpliwieniem czekali na debiut nowej drużyny, która zbudowana jest z najlepszych polskich zawodników jakimi są: Janusz ‘Snax’ Pogorzelski, Paweł ‘byali’ Bieliński, Michał ‘MICHU’ Muller, Mateusz ‘TOAO’ Zawistowski oraz Michał ‘snatchie’ Rudzki.
Pierwszy mecz Virtus.pro zagrało prawie miesiąc po rozpoczęciu wspólnych treningów. Spotkanie było bardzo wyczekiwane, stąd na oficjalnym „live” było ponad czterdzieści tysięcy widzów! Presja nałożona na zawodników VP była ogromna, co poskutkowało kilkoma potknięciami zakończonymi wygraną 16-14 z AGO Esports. Po tym meczu z pewnością nie można ocenić drużyny, gdyż była to dopiero pierwsza mapa w ich wykonaniu.
Kolejne spotkania Virtusi rozgrywali dosyć stabilnie, a większość z nich wygrali. Faktem jest, iż mierzyli się głównie ze słabszymi przeciwnikami, lecz i tak prezentowali mądrą oraz ładną grę, która podobała się kibicom. Niedźwiedzie zwyciężyły dotychczas w siedmiu z jedenastu rozegranych meczów, co prezentuje się ładnie na papierze, lecz w rzeczywistości nie jest tak zadowalające… Nie cieszy to, ponieważ Virtusi radzili sobie tylko i wyłącznie ze słabymi przeciwnikami (wyjątkiem jest wygrany mecz z AGO Esports). W potyczce z silnym Team Vitality Polakom udało się zdobyć jedynie dwie rundy, co było katastrofalnym wynikiem dla tak doświadczonych zawodników. Kolejnym przegranym meczem, było spotkanie przeciwko niemieckiej drużynie expert eSports, która z pewnością nie powinna wygrać z Virtusami 16-3. Po nieudanym spotkaniu w kwalifikacjach do IEM Sydney wypowiedział się trener VP, twierdząc, iż mankamentem przeszkadzającym Virtus.pro jest ich obecna komunikacja. Teza ta jest bardzo prawdopodobna, gdyż głównymi błędami Virtusów są problemy w zgraniu się podczas odbijania bombsite’ów oraz ustawienie, które nie pozwala na zdobywanie tzw. „refragów” (po śmierci jednego ze swoich kompanów, zawodnik natychmiastowo zabija przeciwnika w celu wyrównania strat).
W dzisiejszych spotkaniach Virtus.pro zaprezentowało się o wiele lepiej niż kilka dni temu. Pierwszy mecz przeciwko ALTERNATE aTTaX był bardzo wyrównany i skończył się wynikiem 16-13 dla Polaków. Virtusi pokazali na de_overpass świetną grę indywidualną oraz świeże, a przede wszystkim skuteczne taktyki. Zawodnicy nie mieli problemów z używaniem granatów w odpowiednich momentach rozgrywki, a jedynym kłopotem był pech trzymający się Polaków. Niemieckie ALTERNATE w kilku rundach po prostu zgadywało, na którym bombsite jest mniej graczy i nieszczęśliwie dla Virtus.pro trafiali. Ostatecznie zawodnicy VP świetnie zaprezentowali się na mapie de_overpass. Drugie spotkanie Virtus.pro rozpoczęło od wyrównanej walki o punkty, lecz od stanu 5-4 dla przeciwnika Polacy wzięli się w garść i wygrali wszystkie rundy aż do samego końca. Główną przyczyną usprawnienia gry Virtusów było rozpracowanie najmocniejszego punktu swoich oponentów jakim było taktyczne wejście na środek mapy (gdy drużyna Unicorns Of Love była po stronie terrorystów). Po zmianie stron Polacy nie przestali świetnie grać i cieszyli nas udanymi akcjami, jeszcze przez sześć ostatnich rund wygrywając mecz wynikiem 16-5.
Drużyna Virtus.pro poprawiła się od ostatnich kilku spotkań i zauważalny jest progres w grze Polaków, co naprawdę cieszy. Problemem zespołu z pewnością są rundy pistoletowe, które na pewno muszą zostać poprawione, gdyż dziś zwyciężyli tylko trzy z czterech rozegranych „pistoletówek”. Zawodnicy miewają dalej problemy w komunikacji co jest zrozumiałe, ze względu na bardzo krótki okres wspólnego grania. Nie zmienia to faktu, iż Virtus.pro wykazuje chęci do poprawy, z tego powodu wybrali się na bootcamp w Katowicach, gdzie będą szlifować swoje taktyki i zgranie.
Odpowiedzmy jednak na pytanie z tytułu: „Major dla Virtus.pro! Pobożne życzenia, czy realna szansa?”. Virtus.pro ma ogromny potencjał na bycie w światowej czołówce. Polacy muszą wskoczyć na dobre tory i dłużej wspólnie pograć, a z pewnością zobaczymy ich na turniejach najwyższej rangi. Z tego miejsca możemy im tylko życzyć powodzenia i oglądać ich zmagania w lidze ESEA MDL.