Ostatnie decyzje Blizzarda odbiły się głośnym echem w świecie esportu. Przeniesienie HS Masters Tour z Bali do Los Angeles było jedną z tych decyzji, o której usłyszał każdy. Czy takie działania doprowadzą do upadku Hearthstona?
Takie pytanie zaczęło pojawiać się już jakiś czas temu, kiedy Blizzard postanowił przywrócić do gry kilkanaście kart z Trybu Dzicz. Dla wielu, meta podczas trwania tego eventu była najgorsza w historii. Jednak niedługo potem Blizzard ogłosił przełomowy projekt: Hearthstone Battlegrounds. Swoista odpowiedź twórców World of Warcraft na popularność auto-battlerów sprawiła, że do Karczmy powróciło wielu starszych graczy, jak i przybyli nowi zawodnicy, chcący wypróbować ten tryb. Po bardzo długim czasie Hearthstone wrócił do ścisłej czołówki gier najchętniej oglądanych w serwisach Twitch i Youtube. Kolejna rzecz, która zadziałała na korzyść Blizzarda, to nowe rozszerzenie, Wejście Smoków, które pomimo wprowadzenia naprawdę silnych kart, zyskało wiele pozytywnych opinii. Dodatkowo szybkie działania twórców gry dotyczące zmian balansu w grze (doszło do najszybszych nerfów w historii, a niecały miesiąc później pojawiły się kolejne zmiany) również zadziałały korzystnie dla firmy. Jednak nie wszystko wyglądało tak kolorowo.
Activision Blizzard musiało zmierzyć się z nowymi wyzwaniami, które dotyczyły esportu. Ogłoszono szczegółowe plany na rok 2020 dotyczące lokalizacji oraz liczby kolejnych turniejów HS Masters Tour. Wszystkie działania były sprawne i przemyślane. Do momentu wybuchu epidemii koronawirusa. Twórcy musieli podjąć ciężką decyzję: czy ryzykować zdrowiem, a nawet życiem graczy i przeprowadzić turniej w miejscu docelowym, czy jednak przenieść zmagania do innej części świata. Logicznym było, że zwycięży opcja numer 2. Pomimo niskiego ryzyka zachorowania na koronawirusa w Indonezji, Zarząd do Spraw Esportu przeniósł zmagania z Bali do Los Angeles. Decyzja była słuszna i z tym zgodzi się każdy. Problemem jest moment, kiedy została ona ogłoszona, a było to niecały miesiąc przed rozpoczęciem zmagań. Większość graczy miała już zarezerwowane bilety i hotele, a ich odwołanie mogło być nawet niemożliwe. Na firmę wylała się olbrzymia fala krytyki, co odbiło się na jej akcjach, które znowu drastycznie spadły.
Czy to koniec Hearthstone?
Pozostaje teraz pytanie, czy takie działania nie doprowadzą do upadku Hearthstona. Popatrzmy na to z perspektywy gracza, który miał jechać na turniej w Bali. Koszty lotów i hoteli nie są niskie, a dodatkowo bardzo często niemożliwym jest odwołanie ich na miesiąc przed terminem. W zamian Blizzard obiecał oddać graczom, którzy dokonali już rezerwacji biletów lotniczych 250$, co jest śmieszną kwotą przy wymienionych już kosztach. Oficjalne oświadczenie Blizzarda przeczytacie tutaj.
Jednak pomimo tak kontrowersyjnych rozwiązań, gra nadal cieszy się niesamowitą popularnością. Twórcy cały czas implementują nowe zmiany w HS Battlegrounds (ostatnio dodano nowych bohaterów i 16 nowych pionków. Już w ten czwartek do gry zostanie wprowadzony patch naprawiający kilka błędów. Dodatkowo Tyrion zostanie usunięty z puli bohaterów, a powróci Królowa Trzęsibrzuch. Ponad to zbliżamy się do najciekawszego okresu w Hearthstonie: rotacji starszych dodatków do Dziczy i niektórych kart do Sali Sław. To wydarzenie zawsze wzbudza w graczach wiele pozytywnych emocji i wiele osób powraca do tego tytułu. Będzie to na pewno jeden z najlepszcyh okresów w historii Hearthstone.
Przechodząc do meritum: Hearthstone jako sama gra nie upadnie. Deweloperzy bardzo o nią dbają, wydając kolejne patche, a obecnie na rynku nie ma gry karcianej, która zagroziłaby tytułowi Blizzarda. Jednak jeśli podobne działania, jak te związane z turniejem Bali, będą się powtarzać, to esport w Hearthstonie upadnie. Doprowadzi to do zmiejszenia ilości graczy, a to pierwszy krok, do upadku tytułu.